"Szanowny panie Gacy" już od jakiś czterech lat plasuje się na mojej liście ulubionych filmów w pierwszej piątce. Powiedziałabym, że sama gra aktorska nawet tak bardzo mnie nie interesuje jak to, że jest to film na faktach, a dialogi miedzy Jasonem a Gacym są istotną kwintesencją kina, których nie wypada bagatelizować. Zdaje się, że każde słowo, które pada między tą dwójką nie jest przypadkowe. To kto stał się ofiarą tej gierki, a kto wygranym pozostaje dwojakie.
Film wywarł na mnie spore wrażenie, dowodząc jak niebezpieczny potrafi być umysł seryjnego mordercy, który nawet zamknięty w więzieniu i z karą śmierci na karku, potrafi wciąż uwodzić i być groźnym. Chociaż to Jason niejako wygrywa potyczkę ze złem w czystej postaci, nieodwracalnie rani swoją psychikę, co kładzie się cieniem na jego ostatnie lata życia.